Zaprojektowany przez Mariannę Syską Grób Pański w naszym kościele świetnie ilustruje niesłychaną tajemnicę Wielkiej Soboty. Bóg zawieszony między Ziemią a Niebem. Bóg zstępujący do tajemniczych otchłani, ale także do czeluści ludzkich serc, tam gdzie wszystko jest rozbite i potłuczone. Szkło, dużo potłuczonego szkła. Przeźroczyste tafle naszych okien z jednej strony pozwalają z naszych bezpiecznych mieszkań patrzeć na świat, cieszyć się nim i go obserwować, a z drugiej oddzielają nas od tego, co niebezpieczne i niepożądane, od chłodu, kurzu, hałasu… Gdy zostają rozbite, stajemy się bezbronni, a potłuczone szkło rani.


W tym Grobie Monstrancja z bielą konsekrowanej Hostii jest jakby zawieszona w zdewastowanej przestrzeni. Tam nawet nie ma gdzie nogi postawić. Uzmysławia to obecność Chrystusa w zrujnowanym świecie, ale także w rozbitym lękiem, obawami, pesymizmem, złymi decyzjami życiu pojedynczego człowieka. Monstrancja została umieszczona na tle symbolicznego okna, za którym palą się swym wątłym płomieniem świece. Nie wiadomo czy tam jeszcze toczy się życie, czy lęk sparaliżował wszystko.
Od Grobu Pańskiego jesteśmy oddzieleni płotem używanym do izolowania przestrzeni remontowych. Mimo że przeźroczysty, jednak wyraźnie oddziela. Można go interpretować na różne sposoby. Stanowi pewną zaporę bezpieczeństwa i odgradza nas od przestrzeni i wypadków groźnych, byśmy nie wkraczali na niebezpieczne tereny. Może chodzi tu o różne nasze mechanizmy obronne, które kiedyś przydatne, teraz oddzielają nas od rzeczywistości? Mimo, że widzimy co się dzieje, udzielenie odważnej pomocy i wsparcia zostaje poważnie utrudnione, przez obawy i lęki. Momentami teren staje się faktycznie niedostępny. Obecność tej przegrody jest mało widoczna choć skuteczna, podobnie jak różnice kulturowe, religijne i obyczajowe. Niby nic, ale jednak…
Instalacja mieści się w perspektywie przypowieści, którą można różnie rozumieć. Wyraźnie widać w niej także odniesienie do aktualnych wydarzeń w Ukrainie, ale pozostanie jedynie przy tej interpretacji byłoby sporym zawężeniem.

Może to zabrzmi paradoksalnie, ale Grób Pański żyje własnym życiem. W noc Zmartwychwstania sterty szkła pokryją się trawą, potłuczone okna zakwitną, a na oddzielającym nas płocie Chrześcijanie cieszący się ze zmartwychwstania zawieszą kwiaty. Opowieść jest na wskroś optymistyczna. Nie było takiej wojny, która by się nie zakończyła. Rany będą się zabliźniać, choć w snach oczodoły mieszkalnych bloków będą wracać i być może przyjdzie śpiewać z poetą: „Jeno wyjmij mi z tych oczu szkło bolesne tamtych dni… Jeno odmień czas kaleki,… czas bitewny”.

A co w makroskali, w skali mojego serca? A tu niech każdy sobie sam dopisze. Pamiętam taką piosenkę: „Już dzisiaj kwitną we mnie Twe ogrody…”.

© 2014-2021 CODA Maciejówka
Śledź nas:           
Skip to content